Zwycięstwem 2:1 nad Irlandią biało-czerwoni przyklepali awans na mistrzostwa Europy. Po ostatnim gwizdku sędziego Stadion Narodowy w Warszawie eksplodował radością.
Osiem lat piłkarska reprezentacja Polski czekała na awans do wielkiego turnieju. Ostatnio udało się to nam w 2007 roku za kadencji Leo Beenhakkera. Wówczas Robert Lewandowski zostawał królem strzelców drugiej ligi polskiej, a Grzegorz Krychowiak próbował przebić się w rezerwach Bordeaux. Dziś obaj są wielkimi gwiazdami naszej drużyny narodowej i to ich bramki zapewniły nam bilety do Francji.
Po emocjonującej końcówce, w której nasi piłkarze nie ograniczyli się wyłącznie do bronienia korzystnego rezultatu, ale starali się długo utrzymywać przy piłce na połowie rywali i szukać okazji do strzelenia kolejnego gola, Stadion Narodowy w Warszawie eksplodował radością.
W górę wystrzeliło białe i czerwone confetti, z głośników poleciały ulubione przeboje piłkarzy, którzy długo świętowali, najpierw z kibicami na stadionie, później we własnym gronie w szatni, gdzie odwiedził ich prezydent Andrzej Duda. - Był szczęśliwy, tańczył razem z nami - zdradził Artur Jędrzejczyk.
Wesoło było także w strefie mieszanej, gdzie Jędrzejczyk z Jakubem Wawrzyniakiem i Maciejem Rybusem grali w papier, kamień, nożyce o to, kto jest najlepszym lewym obrońcą, a Sławomir Peszko na przemiań tańczył i śpiewał: "Będzie, będzie zabawa, będzie się działo".
Już na murawie wystrzeliły korki od szampanów, a w nocy kadrowicze wspólnie świętowali sukces. Za zgodą selekcjonera, który tym razem udzielił im dyspensy. - Za nami wspaniały mecz, przed nami wspaniała noc - stwierdził z uśmiechem na konferencji prasowej Adam Nawałka.